1.„Ciekawe instrumenty” – zachęcania do samodzielnego konstruowania instrumentów perkusyjnych.
„Nasza gitara” – wykonanie instrumentu według instrukcji.
W jednym miejscu gromadzimy wszystkie przedmioty potrzebne do skonstruowania gitary: opakowanie po wyjmowanych chusteczkach higienicznych, kolorowy samoprzylepny papier, nożyczki, kilka gumek recepturek, kawałek grubego kartonu (np. z pudła), czarny marker, taśma przylepna. Zapraszamy do wykonania gitary. Dziecko najpierw okleja pudełka kolorowym papierem, następnie mocuje gumki, tak by przechodziły nad otworem
w pudełku (pudełko odgrywa rolę pudła rezonansowego). Na rantach pudełka Rodzic może wykonać niewielkie nacięcie nożykiem, by struny się nie przesuwały. Następnie dziecko wycina z kartonu gryf oraz główkę gitary, przykleja je za pomocą taśmy. Rysują na nich markerem progi i struny.
Zachęcamy również do wykonania innych instrumentów:
-grzechotki-ryżotki: do pojemniczka po jogurcie wsypujemy ryż, zakładamy papierowa serwetkę i mocujemy ja za pomocą gumki recepturki,
-talerzy: dwa kolorowe talerze spięte zszywaczem, dzieci wkładają do środka ziarna fasoli przez pozostawiony mały otwór, zaklejają otwór za pomocą papieru samoprzylepnego,
-szeleszczącego patyka: dzieci przywiązują paski folii, potrząsa pasków. ja i słuchają szelestu.
Miłej zabawy!
2.,,Leśne dźwięki” – słuchanie opowiadania T. Kruczka i rozmowa na jego temat.
Leśne dźwięki
Tomasz Kruczek
Dzisiaj przed przedszkolem czekał na nas wielki biały autobus. Wszyscy byliśmy bardzo
podekscytowani, bo mieliśmy pojechać na wycieczkę do lasu! Do prawdziwej leśniczówki! Było
bardzo ciepło i słonecznie, a każde dziecko miało ze sobą plecak z jedzeniem i piciem. Trochę
to trwało, zanim wszyscy weszliśmy do autobusu, bo ciągle komuś chciało się pójść do łazienki
i pani śmiała się z panem kierowcą, że chyba do wieczora nie ruszymy. Ale wreszcie autobus
ruszył, a my wszyscy zaczęliśmy machać na pożegnanie rodzicom! A rodzice też machali do nas.
I nagle zrobiło mi się trochę smutno od tych wszystkich pożegnań.
– Przecież jedziemy tylko na kilka godzin – szepnął na pocieszenie schowany w kieszeni
mojego plecaka szmaciany lis – zobaczysz, w lesie jest bardzo ładnie. To będzie wspaniała przygoda!
Tego lisa uszyła mi ciocia. Jest zrobiony z rudego i białego materiału, a oczy ma z guzików.
Bardzo go lubię. Specjalnie wziąłem go ze sobą do lasu. Przecież lisy mieszkają w lesie, więc
kiedy pani wczoraj powiedziała, że możemy wziąć ze sobą tylko jedną małą zabawkę, od razu
o nim pomyślałem.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że pan leśniczy mieszka w ślicznym drewnianym
domu tuż przy lesie.
Najpierw pan leśniczy oprowadził nas po swoim domu, po leśniczówce. Było tam mnóstwo
zdjęć i szklane półki z różnymi rodzajami szyszek, i wielkie rogi, które, jak się dowiedzieliśmy,
zgubił jeleń, bo jelenie gubią swoje rogi. Było też sporo gablot z owadami, wielkimi żukami
i pająkami, a Małgosia się rozpłakała i powiedziała, że się boi pająków i szybko wyszliśmy na zewnątrz. A tam spotkała nas wielka niespodzianka, bo koło domu była zagroda, w której mieszkały leśne zwierzęta. Były tam sarny, lisy, wiewiórki, a nawet sowa i kruki.
– Te wszystkie zwierzęta znalazłem ranne w lesie i teraz mieszkają w moim przydomowym
szpitalu. Jak wyzdrowieją, wrócą do lasu – powiedział leśniczy, a my nie mogliśmy się napatrzeć
na te zwierzęta.
– Hej! Hej! Tu jestem – wołał szmaciany lis do swoich prawdziwych lisich kolegów, a oni patrzyli na niego bardzo zaciekawieni.
– A teraz pójdziemy do lasu. Pamiętajcie o jednym – powiedział leśniczy – w lesie nie należy
krzyczeć.
– Dlaczego? – spytał Wojtek.
– Bo w lesie mieszka mnóstwo różnych stworzeń – powiedział pan leśniczy – i nie wolno ich
niepokoić, a poza tym, jeśli będziecie krzyczeć, to nie usłyszycie, co las ma wam do powiedzenia.
– To las mówi? – spytała Zosia. Ale pan leśniczy nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się do
nas tajemniczo i przyłożył palec do ust na znak, że mamy być cicho.
Poszliśmy więc za panem leśniczym do lasu. Szliśmy wąską ścieżką pełną szyszek i igliwia.
Wszędzie było pełno bardzo wysokich drzew i bardzo zielonych maleńkich krzaczków. Po
chwili okazało się, że nie udaje nam się być całkiem cicho. Wszyscy zaczęliśmy rozmawiać.
– Co to za małe krzaczki? – spytała Tola.
– To krzaki jagód – powiedział leśniczy – za kilka miesięcy będzie tu całe mnóstwo pysznych
jagód. A jeszcze później pojawią się grzyby.
– Lubię jagody – powiedział Maciej – a najbardziej zupę jagodową. Ojej, nagle zachciało mi
się zupy jagodowej!
– Na to trzeba jeszcze poczekać – zaśmiała się pani woźna, która także pojechała z nami na
wycieczkę.
– A teraz może posłuchamy, co ma nam las do powiedzenia – szepnął leśniczy i zaprowadził
nas na małą polankę, gdzie stały ławki zrobione z drewna.
– Proszę! Musicie być zupełnie, ale to zupełnie cicho – szepnął – jak Indianie na podchodach.
Wiecie co? Wcale nie jest łatwo siedzieć cicho! Zawsze się chce coś powiedzieć, o coś spytać.
Zwykle jak się siedzi cicho, to szybko zaczyna się strasznie nudzić, bo nic się nie dzieje. Ale tu
w lesie było zupełnie inaczej. Działo się bardzo dużo. Kiedy tylko przestaliśmy rozmawiać, usłyszeliśmy, że tak naprawdę w lesie jest bardzo głośno.
– Pi, pi! Pi, pi! Tril! Tril! Ti, tu! Ti, tu! – śpiewały ptaki w koronach drzew.
– Jeść! Jeść! Daj! Daj! Mama! Mama! Mama! – krzyczały z całych sił, po ptasiemu, pisklęta
w gniazdach.
– Już lecę! Już lecę! Już lecę! – odpowiadali ptasi rodzice. Zanosili jedzenie do gniazd, karmili
pisklęta i odlatywali.
– Jeść! Jeść! – znowu zaczynały wołać ciągle głodne ptasie dzieci.
A owady? Te też nie były cicho!
– Bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzuuu – zabuczał olbrzymi żuk, przysiadł na pobliskim
pniu i natychmiast poleciał dalej. – Bzzzzzu! Grał jak na trąbce! Bzyczały też komary i pszczoły.
– Puk! Stuk! Puk! – uderzył w drzewo dzięcioł. – Stuk! Stuk! Stuk!
– Cisza! Cisza! – wrzasnęła sójka. – Bądźcie cicho!
– Tak! Cisza! Cisza! – zawtórowała jej druga. I tak zaczęły się nawzajem uciszać, że aż uszy
od tego bolały.
Nagle delikatnie zaszumiały i zadrżały listki na pobliskich krzewach.
– Co to? – spytałem cicho pana leśniczego, bo nagle z oddali zaczął dochodzić do nas jakiś głośny szum. Szum przybliżał się powoli i stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy. Aż trochę straszny.
– To wiatr śpiewa w koronach drzew – powiedział leśniczy – to podmuch wiatru, popatrzcie
w górę.
I rzeczywiście, drzewa pochyliły się dostojnie, kiedy wiatr zaszumiał w ich koronach.
– Pac! Pac! Pac! – uderzyły o ziemię spadające szyszki.
– Czas wracać! – powiedział pan leśniczy. – Ten wiatr pewnie zwiastuje pierwszą letnią burzę. Trzeba zdążyć do autobusu przed deszczem.
Kiedy doszliśmy do leśniczówki, na ziemię zaczęły spadać pierwsze duże krople deszczu. Las
przycichł, a w oddali usłyszeliśmy pomruk grzmotu!
– Wsiadajcie szybko do autobusu – powiedziała pani – nie ma co moknąć.
Pomachaliśmy na pożegnanie leśniczemu i ruszyliśmy z powrotem.
– I co, dzieci – powiedziała pani – w lesie jednak dużo można usłyszeć? Podobało się wam?
– Bardzo – odpowiedzieliśmy – ale tak trochę ciszej niż zwykle. Wszyscy byliśmy bardzo senni.
– A widzi pani – powiedziała pani woźna – mówiłam, że po takiej wycieczce nasze dzieci
zasną w powrotnej drodze.
Miała rację, prawie wszyscy zasnęliśmy zmęczeni po tej wyprawie. Nawet pomruki burzy nie
mogły nas obudzić. Tylko pluszowy lis spoglądał przez okno i marzył, że mieszka w wielkim
lesie wraz z innymi prawdziwymi lisami.
Gdy szum lasu chcesz usłyszeć
i śpiew ptaków z gardeł wielu,
trzeba najpierw dbać o ciszę,
więc nic nie mów, przyjacielu.
Rozmowa na temat tekstu.
Rodzic pyta:
Na jaką wycieczkę wybrały się dzieci?;
Kto ugościł dzieci w swoim domu?;
Czym zajmuje się leśniczy?;
Jakie zwierzęta mieszkały w przydomowym szpitaliku?;
Z jakiego powodu tam były?;
Czyje odgłosy można usłyszeć w lesie?;
Jak myślisz, co chcą do siebie powiedzieć zwierzęta?;
Umiwsz je naśladować?;
Co w lesie można usłyszeć oprócz zwierząt?;
Jaki zwierzak towarzyszył Tomkowi?;
Możesz o nim opowiedzieć?.